Muzyka jest naszą towarzyszką od początku istnienia. Jest używana praktycznie wszędzie: od obrzędów różnych religii i kultur, przez psychologię, po marketing. Wywołuje różne reakcje: spokój, agresję, może też wprowadzać słuchacza w trans hipnotyczny. W niektórych przypadkach, w połączeniu z tekstem, odbiorca może dostrzec w utworze lustrzane odbicie swoich traum, wzlotów i upadków. Może stworzyć wokół siebie surrealistyczny świat oraz przypisać każdej piosence konkretne wspomnienie. Jak mówił Lemmy Kilmister:
,,Pierwsze kawałki, które powodują u Ciebie dreszcze, zostają z Tobą do końca życia.”
Tym razem uwagę skupię na muzyce jako kanale dla sił spirytystycznych – bazując na cytatach znanych muzyków, którzy często przypisywali i przypisują powstanie danej piosenki nie tylko sobie, lecz także ,,wyższej sile”. Twierdzą, że oni są tylko ,,przekaźnikami”, a to ta siła nimi kieruje.
John Lennon podczas jednego wywiadu stwierdził: ,,Kiedy prawdziwa muzyka przychodzi do mnie, to nie ma to nic do czynienia ze mną, gdyż ja jestem tylko kanałem. Ona jest mi dana i ja ją przekazuję, tak jak kanał.”
Tony Iommi – gitarzysta legendarnego zespołu Black Sabbath, ojciec chrzestny muzyki heavy metalowej powiedział zaś: ,,Zawsze mówiliśmy, że między nami w zespole jest piąty członek grupy, mistyczny członek.”
Carlos Santana również wypowiadał się w podobnym tonie: ,,Ja jestem struną, a ten Najwyższy jest muzykiem.”
To tylko niektóre wypowiedzi muzyków, które zastanawiają niejednego jej pasjonata,czy jest to prawda, czy prostu doskonały chwyt marketingowy. A może efekt używek i substancji zmieniających świadomość, które zaszkodziły naszym bohaterom uszkadzając jakiś fragment ich mózgu… Każdemu pozostawiam to do własnej interpretacji.
Muzyka – wrota do innego wymiaru
Pozwolę wypowiedzieć się na ten temat z własnej perspektywy. Jestem osobą wrażliwą na wszelkiego rodzaju dźwięki. Potrafię wyczuć, który utwór ma w sobie coś duchowego i magicznego. Muzyka stanowi dla mnie chwilową ucieczkę od codziennych spraw. Niezależnie od gatunku, bez względu na to, czy jest to rock, rap, elektronika itd., każda dobra piosenka ma swój punkt zaczepienia. Sprawia, że nasze myśli są skupione tylko i włącznie na danym rytmie oraz refrenie, powtarzającym się niczym mantra intonowana przez buddyjskiego mnicha. W efekcie chcemy jej słuchać drugi, trzeci i kolejny raz, natomiast po wyłączeniu słyszymy ją w swojej głowie, co powoduje, że wracamy do niej ponownie.
Analizując niejednokrotnie wypowiedzi artystów oraz ich inspiracje zakorzenione w mistycyzmie, doszedłem do wniosku, że muzycy są medium (świadomym lub nie). „Udostępniają” siebie oraz swoje instrumenty jako narzędzia do przekazywania dźwięków pochodzących z innego wymiaru.
Skąd pochodzi muzyka?
Nigdy nie rozmawiałem z żadnym ze znanych muzyków, ale sam gram na instrumentach i jestem w pełni świadomy, że prawdziwy rytm oraz emocje, które chcę przekazać, przychodzą do mnie w najmniej spodziewanym momencie. Czasami zdarza mi się, że słyszę dźwięki w głowie, a później przelewam je na instrument. Nie jestem w stanie racjonalnie wytłumaczyć, jak to jest możliwe, że podczas grania wychodzą mi spod ręki spójnie brzmiące harmonie. Po odsłuchaniu ich sam często oddaję się rozkoszy słuchania swojego dzieła. Uznaję je za dobre, nie do końca zdając sobie sprawę, że ,,coś” mi je podyktowało.
Zawsze zastanawiało mnie to, kim może być ta siła oraz skąd bierze się natchnienie. Przeanalizowałem mnóstwo książek z zakresu mitologii, religii i mistycyzmu, mając nadzieję, że znajdę odpowiedź na nurtujące mnie od lat pytanie: ,,Skąd pochodzi muzyka?”.
Odpowiedzi jest wiele. Starożytni Grecy przypisywali natchnienie Muzom, które miały za zadanie opiekować się konkretną dziedziną sztuki. W mistycyzmie (Kabała), jest to jeden z serafinów o imieniu Metatron, natomiast w chrześcijaństwie najlepszym muzykiem jest… Szatan.
Nam pozostaje tylko stąpać po cienkiej linii pomiędzy nauką a wierzeniami, toczyć dyskursy z ich przedstawicielami. Bez nadziei, że wydadzą jakiś owoc – przeważnie kończą się kłótnią i brakiem porozumienia z obydwu stron.
A muzyka gra sialalalalalala…