Dzień, noc, dzień, noc. Zbudowaliśmy nasze życie i społeczeństwa wokół cykliczności obrotów Ziemi wokół Słońca. Dni podzieliliśmy na godziny, minuty, sekundy. Stworzyliśmy narzędzia do ich pomiaru. Ale w niektórych miejscach na Ziemi słońce wschodzi tylko raz w roku i zachodzi raz w roku. Żyjąc w separacji od reszty świata mieszkańcy Sommarøy – miejscowości położonej na północ od koła podbiegunowego, zaczęli się zastanawiać, co by się stało, gdyby całkowicie porzucili zegary.
Elastyczność 24/7
Żyć bez odmierzania czasu – taki właśnie jest zamysł Kjella Ove Hvedinga, lokalnego aktywisty. W czwartek spotkał się on ze swoim lokalnym posłem do parlamentu, aby złożyć petycję o pozbycie się czasu w mieście. Celem zlikwidowania dyktatu czasu jest uczynienie z Sommarøy miejsca, w którym ludzie (w liczbie około 300 osób, bo tylu jest mieszkańców miasteczka) mogą robić, co chcą i kiedy chcą.
Hveding mówi, że ludzie zapomnieli jak być spontanicznymi, żyją w przymusie, który dyktuje im czas. Przygotowany przez Kjella wniosek nie zawiera zbyt wielu szczegółów i szczerze mówiąc, nie wiadomo, jak poważny jest. Ale częściowo wiązał się z dyskusją na temat użyteczności czasu letniego, który Unia Europejska zlikwidowała w tym roku. Dyskusje te nie mają żadnych konsekwencji dla mieszkańców Sommarøy, ponieważ słońce zachodzi tu tylko raz w roku. Bez czasu sklepy byłyby otwarte, kiedy właściciel sklepu chciałby tego. Ludzie mogli wychodzić na zewnątrz, kiedy mieliby ochotę, a nie po wcześniejszym umówieniu się – mogliby po prostu spotykać się spontanicznie.
Wszystko pięknie, ale…
Pomysł ma też słabe punkty – żyjemy w społeczeństwie, które opiera się na dniach podzielonych na godziny i minuty. Usunięcie zegarów może sprawić, że grupa, która zdecyduje się żyć poza tymi zasadami, poczuje się bardziej wolna. Ostatecznie jednak praca, nauka i transport zależą od czasu, więc będą musieli się dostosować do większości. Przecież zdążenie na lot czy pociąg nie byłoby możliwe bez zegarów. Trudno też uniknąć zerkania na zegar, gdy jest on integralną częścią używanych codziennie urządzeń elektronicznych
Jest też problem zdrowotny z tym związany. Nasze ciała przystosowały się do tego 24-godzinnego cyklu generowanego przez rotację Ziemi. Nie możemy sprzeciwiać się ewolucji i działać wbrew temu, do czego jesteśmy zaprogramowani. Zazwyczaj ludzie mieszkający w Arktyce kompensują sobie brak zachodów Słońca poprzez wyłączanie światła w swoich domach w godzinach nocnych.
Wydzielanie hormonów i procesy metaboliczne są regulowane przez cykl dobowy – wydają ciału sygnały, jak ma się zachowywać w różnych momentach dnia. Nawet procesy takie jak trawienie i temperatura ciała, są powiązane z tym rytmem. Zmiana tego może wywoływać stany chorobowe.
Co na to chronobiologia?
Eksperymenty wykazały, że ludzie nie tracą rytmu, nawet przy braku wszelkiego światła. Michel Siffre, który przez kilka tygodni ukrywał się w ciemnej jaskini, nadal utrzymywał około 24-godzinny rytm. Ten urodzony w 1939 roku francuski grotołaz i geolog uczestniczył w eksperymentach chronobiologicznych w latach 60. i 70. ubiegłego wieku. Podczas pierwszego, w 1962 roku, spędził dwa miesiące w jaskini odcięty od zegarów i wszelkich zewnętrznych regulatorów, takich jak cykl światło-ciemność. Nikt nie informował go telefonicznie, która jest godzina ani data. Jego cykl biologiczny po dwóch miesiącach w takich warunkach pozostał stabilny – wyniósł 24,5 godziny. Jednak, co ciekawe, Michelowi wydawało się, że czas biegnie szybciej i że jego cykl dobowy ma 15 godzin. W efekcie, gdy po dwóch miesiącach zakończono eksperyment, jemu wydawało się, że ma przed sobą jeszcze 25 dni.
Powtórzono go 10 lat później, we współpracy z NASA. Tym razem Michel spędził w odosobnieniu pół roku. Kiedy się budził, włączono mu światło, gdy zasypiał – gaszono. Jadł i spał, kiedy chciał. Na początku było to nieregularne, ale z czasem jego cykl dobowy stabilizował się we wzorcu dłuższym nieco niż doba: 25-30 godzin.
Życie poza czasem wydaje się atrakcyjne, ale raczej na krótko. Co się stanie z petycją mieszkańców Sommarøy? Prawdopodobnie to samo, co z wnioskiem, który złożył swego czasu 69-letni mieszkaniec Holandii, Emile Ratelbadn. Chciał on zmienić oficjalnie swoją datę urodzenia, a tym samym wiek, o 20 lat – wniosek został odrzucony.