Długo szukałem pomysłu na ten artykuł. W końcu postanowiłem użyć najcięższej artylerii. Uruchomiłem kreatywne narzędzie, które za każdym razem rozwala system. Ta genialna broń zbudowana jest z… trzech wyrazów.
Tajna broń wizjonerów
Po tę broń sięgają marzyciele i wizjonerzy. Wykorzystują ją przedsiębiorcy i pisarze. Używają jej śmiałkowie i ci, których odwaga jest jeszcze zbyt mała, by pokazywać ją światu. Jak pewnie już wiecie, skorzystały z niej również osoby, które pewnego dnia postanowiły przywrócić świetność komunikatorowi GG 🙂
Chodzi oczywiście o pytanie: „a gdyby tak?”
Jak to działa?
Bardzo prosto. Wystarczy wypowiedzieć je na głos. Na przykład:
- A gdyby tak narodziny człowieka przypominały instalację aplikacji GG?
- Albo gdyby instalacja GG na laptopie przebiegała podobnie do narodzin człowieka?
Instalacja GG – jak narodziny człowieka
No to sprawdźmy, czy to faktycznie zadziała. Co by było, gdyby instalacja GG miała być podobna do narodzin człowieka?
Po najprzyjemniejszym etapie, czyli po umieszczeniu tysięcy mikroskopijnych plików instalacyjnych w folderze, nastąpiłoby dziewięć miesięcy oczekiwania na rozwiązanie.
Ikonka postępu instalacji kręciłaby się w kółko. Bez końca. Do znudzenia. Do nudności. Do wyrzy… mmm…. przepraszam, zaraz wracam…
Parę razy w nocy budziłby nas sygnał „instalacja zakończona”. Niestety, za każdym razem byłby to fałszywy alarm.
Od czasu do czasu trzeba by było jeździć z laptopem do informatyka, żeby sprawdzić, czy cały proces na pewno przebiega prawidłowo.
Aż wreszcie nadszedłby ten dzień. Dzień, w którym na pulpicie naszego laptopa pojawiłaby się ikona GG. Nowa, błyszcząca, po prostu piękna.
Każdy chciałby zrobić jej zdjęcie. Zobaczyć z bliska. Pogłaskać i przytulić. Sprawdzić na własne oczy, do kogo jest podobna.
I dlaczego akurat do znanej wszystkim, kultowej wersji GG…
Narodziny człowieka – jak instalacja GG
A gdyby pojawienie się nowego człowieka przebiegało tak, jak instalowanie GG?
Na początek trzeba by było wyrazić zgodę na pojawienie się dziecka na świecie. Musielibyśmy przed wskoczeniem do łóżka, przeczytać paręnaście stron regulaminu, a potem wszystko zatwierdzić jednym kliknięciem. Oczywiście 99% z nas nie bawiłoby się w biurokrację, tylko przeskrolowało tekst do końca.
Następnie dochodziłoby do (długo oczekiwanej przez obie strony) instalacji najnowszej wersji plemnika – w komórce jajowej. Oczywiście byłby to plemnik wiadomego pochodzenia, niezarażony żadnym wirusem.
W międzyczasie musielibyśmy wybrać płeć, wymyślić imię i nazwisko, podać datę urodzenia i miejscowość, w której nasze dziecko będzie mieszkać.
Podczas badania USG lekarz poinformowałby nas, że numer naszego dziecka to 68076680. Od razu podalibyśmy go znajomym, żeby dodali maleństwo do swojej listy kontaktów.
A potem, po szczęśliwym porodzie metodą naturalną (cesarskie cięcie w tym przypadku nie wchodziłoby w grę) zaczęłoby się wychowanie…
Przez pierwsze tygodnie pewnie byłoby nam ciężko, bo sporo czasu zajęłoby nam dotarcie do zakładki Wygląd i dźwięki, w której można ustawić głośność pisków, śmiechów i gaworzeń emitowanych naszego bobasa.
Z czasem zaczęlibyśmy również odróżniać rodzaje wydawanych przez niego dźwięków. Ze zdumieniem odkrylibyśmy, że istnieje coś takiego jak pakiet dźwięków, który zawiera opcje: klasyczny, kreskówkowy, kosmiczny, jazzowy, akcji, a nawet – co bardzo ważne – sygnał błędu.
Kiedy by już nieco dorosło i stanęło na nogi, musielibyśmy nauczyć je ustawiać swoją prywatność, żeby wiedziało, że nie można (ot tak) pokazywać swojego statusu i opisu nieznajomym. I że niektórych wiadomości, zdjęć, plików czy linków – zwyczajnie nie warto archiwizować.
Musielibyśmy także wpoić dziecku, że „lista osób, od których nie chcesz otrzymywać wiadomości ani powiadomień o ich aktywności” nie powinna zawierać rodziców, dziadków, ani nikogo z rodziny.
Przed pójściem do pierwszej klasy, zwrócilibyśmy mu uwagę, by starało się nie pokazywać zbyt często swoich prawdziwych emotikonek, bo nauczyciele tego nie lubią.
Czy na tym kończyłaby się nasza rola? Zdecydowanie nie 🙂
A jak naprawdę wygląda to wszystko?
Zainstalujcie GG i przekonajcie się sami 🙂