Cyfrowy nomadyzm to coraz bardziej popularny sposób na życie. Nomadzi pracują zdalnie podróżując po świecie. W większości to młodzi, kreatywni, utalentowani, dobrze wykształceni ludzie, którzy tak samo dbają o rozwój osobisty, jak o karierę. Do 2035 ma być ich na świecie miliard. Jak za dziesiątki lat będzie wyglądać ich emerytura? Trudno się spodziewać, że zmienią swoje zwyczaje – pewnie będą podróżować także jako sześćdziesięciolatkowie.
Co ciekawe, szlaki nomadom-emerytom przeciera para, która życie zawodowe miała tradycyjne – Debbie i Michael Campbell z Seattle. Gen nomadyzmu dał znać o swoim istnieniu, gdy oboje przeszli na emerytury. Poczuli, że mają w sobie „jeszcze jedną przygodę” i postanowili ruszyć w podróż po świecie. Znaleźli najemcę na swój dom, sprzedali żaglówkę i jeden z samochodów, pozbyli się niepotrzebnych rzeczy, a te, które zostały, oddali na przechowanie w magazynie. Pożegnali się z rodziną i znajomymi, i ruszyli w drogę. I tak, w 2013 roku, zaczęli swoją trwającą do dziś przygodę. Przez ten czas odwiedzili 250 miast w 80 krajach – zwiedzili całą w całą Europę, Turcję, Izrael, Rosję, Meksyk, Kubę, Afrykę, Nową Zelandię, Australię, Azję Wschodnią i Środkową. Zawsze wynajmując mieszkania przez Airbnb (było ich w sumie około 200). Taki bowiem był ich cel – chcieli żyć życiem „lokalsów”.
Debbie i Michael rozpoczynając swoją niecodzienną przygodę nie byli pewni, jak długo mogą żyć takim życiem. Jak twierdzą, nadal nie są pewni. Ponieważ jednak sprzedali swój dom, wygląda, że nie planują powrotu do starego życia.
Swoje podróże relacjonują na blogu seniornomads.com – można poczytać o ich doświadczeniach i odczuciach, o ludziach, których spotykają, obejrzeć miejsca, które odwiedzają. Prowadzą też profil na Instagramie @seniornomads. W ich zdjęciach urzeka naturalność i autentyczne szczęście malujące się na twarzach pary dojrzałych podróżników. Miła odmiana po wystylizowanych relacjach instagramowych młodych influencerów, którzy usztywnieni pozują do swoich wymuskanych Photoshopem zdjęć.
Debbie i Michale podają też linki do mieszkań, domów, apartamentów, pokoi, bungalowów, w których mieszkali, i które każdy z nas też może wynająć.
Blogowe wpisy zaowocowały wydaniem książki „Your keys, our home” („Twoje klucze, nasz dom”), w której Campbellowie dzielą się opowieściami o życiu w ponad 50 krajach i dają wskazówki jak wybrać mieszkanie, jak dotrzeć na miejsce i jak bawić się tam tak, jak robią to rdzenni mieszkańcy. W książce znajdziemy opowieść o fryzjerskim krześle w Dublinie, dentystycznym fotelu w Splicie, szalonej przejażdżce motocyklem w Atenach, o znikającym kurczaku na kolacji w Marrakeszu. Jak mówią – świat stał się dla nich jedną wielką dzielnicą.
Czyż to nie wspaniały sposób na życie na emeryturze?
PS. W Polsce też mamy podróżującą emerytkę i blogerkę, Mariolę Wójtowicz: emerytkawpodrozy.blogspot.com
Zdjęcia pochodzą z bloga seniornomads.com
Na długo przed przeczytaniem tego artykułu siedziała we mnie chęć takiego życia. Niestety, moje różne ograniczenia nie pozwalają na to. Z wielką ciekawością, podziwem, ale i niewielką zazdrością będę na pewno śledzić takie życie innych.
Super pomysł na podróżowanie planetadzika.com
Autorka tekstu obudziła we mnie nomada 🙂
Inspirujący artykuł. Jak widać, jesień życia jaka każdego z nas czeka nie musi być szara i kojarzyć się wyłącznie z bawieniem wnuków i zgorzknieniem. Niestety polska mentalność zmienia się bardzo powoli. Brawa dla tych którzy potrafią żyć inaczej, żyć dla siebie.
Już dwójka moich znajomych korzystała z Airbnb i rzeczywiście wychodzi znaczniej taniej niż w hotelu, ale też trzeba uważać, bo można wylądować w standardzie znacznie odbiegającym od naszych oczekiwań. Jednak to nie tylko tani sposób na zwiedzanie świata, ale i sposób na życie.