Pojawiła się nowa forma, dobrze zorganizowanego, internetowego oszustwa. Naciągacze do komunikacji z ofiarą używają Facebooka i GG. Ogłoszenie może być kuszące – zarobek rzędu 200-300 zł dziennie – a tygodniowo ponad 1500 zł, płatne szkolenie, a po miesiącu pracy na zlecenie przejście na pełen etat. Możliwość podpisania umowy w siedzibie firmy m.in. w Warszawie. Krakowie i Katowicach…
Obiecująca praca biurowa
Powyższe ogłoszenie o pracę pojawia się od pewnego czasu na Facebooku. Po skontaktowaniu się z „rekruterem” przez serwis społecznościowy i uzyskaniu podstawowych informacji, pada propozycja kontynuowania rozmowy przez GG. Następnie możemy dowiedzieć się o szczegółach tego „obiecującego angażu”.
Ma to być praca biurowa, zdalna – będziemy mogli pracować w domu. Nasz przyszły „pracodawca” wymaga od nas sprawnego posługiwania się bankowością elektroniczną, posiadania konta, bądź kont internetowych w banku – PKO BP, ING, mBanku lub Nest Banku. Zgodnie z zapewnieniami rzekomego koordynatora musimy też wdrożyć się nieco w arkana transferów walutowych i generacji kodów płatności BLIK – przy tej okazji oszust informuje nas, że bardzo ważne jest ustawienie limitu płatności „do max, tj. 10 tys. lub 20 tys. – zależy od banku”. Praca ma polegać na pośredniczeniu w zakupie kryptowalut.
Aby nie wystraszyć nas poziomem trudności przyszłych obowiązków, naciągacz uspokaja: przed podjęciem angażu weźmiemy udział w szkoleniu przeprowadzonym przez GG, podczas którego wszystko zostanie przejrzyście wyjaśnione. Oczywiście „rekruter” szanuje nasz czas i zaangażowanie, ponieważ za udział w szkoleniu również otrzymamy wynagrodzenie – jak zapewnia.
Jak działa mechanizm oszustwa?
Następnie rozpoczynamy szkolenie. Mamy zalogować się na własnym koncie bankowym, odebrać przelew od firmy, wygenerować kod BLIK i przekazać go naszemu „koordynatorowi”. Jak twierdzi „pracodawca” – w ten sposób klient naszej nowej firmy będzie mógł sfinalizować transakcję i wypłacić gotówkę w bankomacie, w zamian za wpłaconą wcześniej walutę.
Zgodnie z zapewnieniami szkolenie ma być płatne – za każdy przekazany przez nas kod BLIK „pracodawca” ma zapłacić około stu złotych. Rzekomy „rekruter” podaje nam dane istniejącej firmy, której widnieją w KRS.
Mechanizm oszustwa składa się z kilku etapów. Pieniądze, które nowy „pracownik” otrzymuje na konto, pochodzą z różnego rodzaju przestępstw. Dzięki kodowi BLIK, inna podstawiona osoba – prawdopodobnie kolejny, nieświadomy „pracownik”, będzie mógł wypłacić pieniądze z bankomatu oraz dokonać następnej transakcji walutowej – zgodnie z instrukcjami „koordynatora”. Dlatego przestępcy nie muszą zakładać kont bankowych, a jedyne czym dysponuje policja to dane “pracownika-słupa” oraz fałszywy profil na Facebooku i GG.
Zamiast zarobku… wezwanie na policję!
Krótko mówiąc, starając się o rzekomy etat, niedoszły pracownik bierze udział w praniu brudnych pieniędzy – używając do tego swojego własnego konta bankowego. Uczestnictwo w takim procederze jest karalne – niezależnie od tego, czy osoba biorąca w nim udział jest tego świadoma, czy nie. Jedyne, co nas może czekać – zamiast obiecanego wynagrodzenia – to wezwanie na posterunek policji związane z postawieniem zarzutów o udział w oszustwie i praniu pieniędzy.
Uwaga! To nie koniec problemów
Niestety, nieprzyjemne perypetie mogą nie skończyć się na interwencji wymiaru sprawiedliwości. Oszuści, przed podjęciem współpracy z ofiarą, często chcą rzekomo upewnić się o uczciwości przyszłego „pracownika”. W związku z tym proszą o wysłanie kopii dowodu osobistego, adresu zamieszkania, bądź innych danych. Dzięki temu mogą następnie próbować wyłudzać pożyczki, bądź używać tych informacji do innych przestępstw.
Bądźmy ostrożni! Jeżeli spotkamy się z podobną „atrakcyjną” ofertą, to nie przekazujmy żadnych naszych danych, a podejrzany post zgłośmy bezzwłocznie do administratora serwisu!
Masakra
w tym wypadku to dosyć wyrafinowana metoda oszustwa – niestety…
Niestety, naiwnych ludzi nie brakuje więc oszuści nie poddają się w szukaniu ofiar